Te trzy hasła przyświecały naszym ostatnim dwóm treningom. Przyjeżdżam do stajni totalnie zmęczona, wypruta z emocji. To się bardzo pozytywnie odbija na koniu bo nic nie jest w stanie mnie wyprowadzić z równowagi. Niestety konina się przez to rozleniwia i obniża swoją energię, a co za tym idzie - energię w ruchu. Muszę zatem pilnować by nie zwalniała, co więcej by ruch był pełen aktywności.
Przedwczoraj koncentrowałam się na rozluźnieniu konia w przejściach. Zależało mi by nie napierała na wodzę, nie wyrywała jej, by wędzidło leżało równo w pysku. Było raz lepiej raz gorzej, zasadniczo była po prostu rozleniwiona. Pobudziłam ją do ruchu skacząc niewielkie przeszkody. Zależało mi tylko na równym doprowadzeniu jej do przeszkody. Próbowała ścinać zakręty, ale pilnowałam zewnętrznej wodzy i wewnętrznej łydki.Oczywiście więcej problemów było przy najeździe z lewej strony. Mimo wszystko jednak szybciutko załapała, że nie ma co pędzić, nie warto wpadać łopatką. Trzeci najazd na lewo był dobry.
Mam problem bo zagalopowuje mi uparcie na prawą nogę. Może to wynikać albo z bólu jaki jej sprawia ruch na lewo albo ze sztywności spowodowanej przymusową absencja treningową. Albo ja coś knocę. Obmacałam konia i obejrzałam. Nie widzę żadnych zmian, cieplejszych miejsc, czy bolesności. Nie zauważyłam żadnych opuchlizn. Popatrzyłam na siebie. Też teoretycznie jest ok, ale... znalazłam dzisiaj źródło problemu - nabuzowanie. Gdy Nornica zaczyna się podniecać zagalopowaniami usztywnia się. Na lewo oczywiście bardziej i ma wtedy tendencje by leciutko ustawiać się z łbem do prawej. Nie to, że jest ustawiona na prawo, po prostu czuję, że mam większy opór na lewej wodzy. gdybym popuściła wodzy to ustawiłaby się na prawo. Dzisiaj pilnowałam by siedzieć spokojnie, dać wyraźne sygnały ale jednocześnie cały czas robiłam delikatne półparady. Tak jakby chciała jej mówić, uwaga-lewo, uwaga-lewo, uwaga-lewo. Poskutkowało. Zagalopowała tylko ciut sztywna, ale na dobrą nogę. Ale co najważniejsze, szłap zrównoważonym galopem który bez problemu się dało wysiedzieć. A gdy galopowała na wolcie rozluźniona dołożyłam łydki razem z półparadą i pięknie się podstawiła. Grzbiet poszedł w górę chyba o 20 cm. Momentalnie uniosło mnie w siodle. Poprosiłam koleżankę by spojrzała z boku i potwierdziła to co poczułam.
Jestem zachwycona ostatnimi treningami, ale dzisiejszym szczególnie. Chętnie skakała, szła równo do przodu. Podnosiła nogi, nie szurała jak to niektóre konie mają w zwyczaju. Bardzo chętnie współpracowała. Jeszcze czuć wyraźną sztywność na lewą stronę, ale poza tym miodzio. Rollbacki nieźle, cofanie dziś tak sobie. Wspięcia tak sobie, ale nie przykładałam dziś do tego większej uwagi. Położyłam ją z siodła i zrobiła to w miarę chętnie. Zanim całkiem się położyła, poprosiłam ją by wytrzymała w pozycji a'la sfinks. A potem poprosiłam o podniesienie się i o dziwo wytrzymała w dole mimo iż pozycja była dla niej na pewno niewygodna. ewidentnie droga do tego by się ładnie, miękko położyła, jest nagrodzenie jej pierwsze próby i rzucenie wodzy. Wtedy położenie idzie raz dwa. Jeżeli od razu wymagam położenia się, to zawiesza się i strzela focha. Jak to baba :)
A poniżej moja kochana baba na Imprezie Wiosennej w 2012 roku. Skoncentrowana na mnie (uszy), idąca aktywnie (nóżki). Piękna i lśniąca.
A jeździec dupa bo ucieka mu łydka do przodu i patrzy się gdzieś w dół, zamiast przed siebie :) za to ładnie rękę zamknęłam, bo ostatnio mam parszywy nawyk niedomykania.
Konina dziś była przyjemnie rozluźniona przez całą jazdę. Na początku próbowała mi zwalniać w kłusie na małych woltach, ale łydka i stabilne prowadzenie na wodzy uzdrowiły ją. Niestety znowu się bestia nauczyła, że ciągnie ją w stronę wyjścia. Muszę nad tym popracować przy okazji. Natomiast i tak tego spływania jest coraz mnie bo jest równo oparta na wędzidle. Ma jeszcze fazy zawieszenia się na lewej wodzy, ale dużo szybciej reaguje.
Plan na najbliższe tygodnie to uelastycznić ja w ruchu na lewo. Wyjątkiem sa ciągi bo te na prawo marnie wychodzą (słaba lewa łydka). Oprócz elastyczności, u mnie pracujemy nad ręką i głębokim dosiadem z luźnym udem i przyłożoną łydką. Siodło nie ułatwia, ale da się i w nim to zrobić - patrz dzisiejszy trening. I spokój! Mój spokój ma się przełożyć na jej spokój zwłaszcza na przejściach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz