Poprosiłam Monikę by jeździła dość ciasne wolty i ósemki by skoncentrować konia na robocie. Robiła zmiany tempa, zmiany chodów. Po powrocie na ujeżdżalnię konina nadal była rozkojarzona i próbowała Monikę wozić. Monika miała niezły zgryz by koninę opanować, ale udało się. Ale koń i tak był rozkojarzony i pędzący.
Dzisiaj Monika sama rozprężała konia. Przenoszę na dziewczynę coraz większą odpowiedzialność za przygotowanie konia do jazdy. Miała za zadanie konia rozprężyć w trzech chodach, a także rozgimnastykować na woltach i ósemkach. Do przećwiczenia były zatrzymania oraz cofania. Gdy Monika ćwiczyła, ja ustawiłam tor. I zaczęłysmy zabawę.
Najpierw przejechałyśmy tor stępem. A później Monika jechała już tak jak to było zaplanowane. Mierzyliśmy tez czas, żeby wzbudzić w Monice nutkę rywalizacji i psztyknąć ambicje. Z każdym przejazdem Monika poprawiała swój czas. Koń był coraz bardziej skoncentrowany na robocie. Kolejność zadań możecie zobaczyć na filmie.
Mogłoby się wydawać, że co to takiego wykonać te zadania. Otóż nie były one trudne, ale spróbujcie rozbujać konia do galopu po obwodzie niemal całej ujeżdżalni, a potem przejdźcie do kłusa by wziąć ciasny zakręt i konia zatrzymać. Do tego dochodzi jako utrudnienie charakter Nory, konia ambitnego ale również upartego. Momentami Norka próbowała zgadywać co teraz będzie. Po 2 przejazdach na prawą stronę, Monika tylko pomyślała o tym co chce zrobić a koń już wykonywał polecenie.
Dodatkowym utrudnieniem dla Moniki było to, że to jest jej 3 jazda na tym koniu. Wciąż się z Norką poznają. Poza tym koń był z początku dość leniwy, co widać przede wszystkim przy przyjeździe na prawą stronę. Jakby tego było mało, to zagalopowania ustaliłam w takich miejscach, w których Monika zwykle nie robi tego elementu. Grunt, że świetnie sobie poradziła!
Udało się załadować film. Także oglądamy Monikę w akcji!
***
Niezwykle mnie cieszy, że dziewczyna miała prawdziwą frajdę z tego treningu. Uśmiałyśmy się bo kilka razy Nora się tak rozbuchała, że przewiozła Monikę. Momentami konina przewidywała jakie zadanie jest kolejne i wykonywała je, nim jeszcze Monika dała jej sygnał. Był też moment buntu, ale Monia i z tym sobie poradziła.
Do odpracowania mamy kilka elementów. Ale powolutku dojdziemy do wszystkiego. Grunt, że ja mam radochę z treningów, Monika z jazdy, a koninie nie dzieje się krzywda, a ma sporo ruchu!
Gdyby ktoś się zastanawiał jak wymodziłam taką kolejność przeszkód, to przyszło mi to do głowy podczas szycia kurtki, którą można zobaczyć TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz