Czy napisałam, że wczoraj zaraza zgubiła kantar? No więc zgubiła. Przeszłam się po łące ale nie znalazłam. Myślałam o tym, żeby dzisiaj na nią wsiąść i wierzchem objechać łąkę w poszukiwaniu. Dla niej to będzie ciekawe ćwiczenie, coś zupełnie innego niż zwykle robimy. Już widzę jej lekkie usztywnienie jakie wywoła zaskoczenie. A po kilku minutach się rozluźni i stanie się dzielnym koniem tropiącym.
Wczorajszy spokój w jeziorku odświeżył mi wspomnienia z naszych wojaży połączonych z brodzeniem i taplaniem się w różnego rodzaju zbiornika wodnych. Na Mazurach zwykle ograniczałyśmy się do brodzenia w jeziorach bo wiosną było zbyt zimno na większe szaleństwa.
Pierwsze porządne pławienie zaliczyłam na okropnym rajdzie konnym w Kierzbuniu. Rajd, który był tak traumatycznym przeżyciem, że na długo zniechęcił mnie do tego typu aktywności jeździeckiej. o tym może kiedy indziej. Natomiast w zeszłym roku na zgrupowaniu jeździeckim z Wojtkiem Ginko w Udorzu, udało nam się zorganizować wyjazd nad zalew w Pilicy. Łukasz był tak miły, że poprowadził zastęp. Jechało nas 9 sztuk, 5 par z rekreacji od Łukasza i 4 nasze pary. Droga była długa, tym dłuższa, że część rekreacji bała się galopować. widoki fantastyczne, okoliczności przyrody sprzyjające koniom za wyjątkiem niektórych mocno kamienistych dróg. Gdy dojechaliśmy nad zalew, to Norka była pierwszym koniem który wszedł do wody. A potem... to była dzicz!
|
Kłusiki rozpoznawcze dno. |
Galopy, kłusy. Dno było piaszczyste, ale nie grząskie, a wzdłuż trzcin było około 60-70cm, więc bardzo wymagające warunki dla konia, ale jakże efektownie dla jeźdźca. Norki, nie trzeba było dwa razy jej prosić o galopy, tylko trzeba było się trzymać bo startowała jak odrzutowiec.
|
Daaaaaaawaaaaaaj! |
W wodzie spędziłyśmy godzinę, może nawet półtorej. Później ją rozsiodłałam i pasłam na brzegu. Była spokojna, zrelaksowana. A jaka wyprana była! dawno nie była tak czyściutka, a jej biała skarpeta raziła wprost swą czystością. Generalnie tak czysta skarpeta bywa tylko po pławieniu i po galopach w głębokim śniegu.
|
Chwila relaksu |
Nora lubi wodę. Zwykle na początku jest delikatny opór przed wejście, jednak potem chlapie się i tapla. Wszyscy wokól są mokrzy gdy zaczyna walić kopytami w wodę. Potrafi to robić całymi długimi minutami. Często udziela się to zachowanie innym koniom. Niektóre jednak się boją rozchlapującej wody, także pilnuję by nie wypłoszyć towarzystwa, które nam towarzyszy.
|
Badamy dno na lewo od zjazdu do wody |
Zastanawiam się, kiedy przyjdzie ta chwila,że będę miała możliwość popływać z nią. Myślałam, że w tym roku mi się to uda, jednak z przyczyn niezależnych ode mnie i od konia, nie miałyśmy tej możliwości. Jednak nic straconego. Mam nadzieję! Uwielbiam te jej foulee w wodzie, które zamieniają się w potężne susy. Ta moc drzemiąca w koniu jest niesamowita.
|
Taplu, taplu koniku! |
W pewnym momencie jakoś tak od słowa do słowa zeszło, że kolega jadący na Hondzie (kasztanka ze zdjęcia poniżej), miał problem żeby zagalopować w wodzie. wpadliśmy na pomysł z Łukaszem, że weźmiemy go między siebie i zagalopujemy, to Honda też pójdzie w galop. Zagalopowaliśmy w wodzie sięgającej niemal do brzucha koni. Honda ruszyła. Jeździec na Hondzie jechał na oklep, tylko w koszulce i gatkach, jak widać. Pożyczyłam mu bat żeby mógł Hondę zmobilizować do ruchu. Ruszyliśmy ostro, a po kilkunastu metrach gdy zbliżaliśmy się do ustalonego punktu, Łukasz zajechał Hondzie drogę z prawej strony, a ja ją przyblokowałam z lewej, żeby nie wylazła na suchy ląd. Honda gwałtownie zahamowała. Jeździec pojechał dalej :) skąpał się wzorowo. Honda wyglądała na zadowoloną z takiego obrotu wypadków. Ja mało nie spadłam z Norki tak się śmiałam. Kolega utopił mój bat (później go znalazł), ale uważałam że nawet utopienie bata było warte takiej akcji.
|
Namawianki z Łukaszem |
Zgrupowanie było fantastyczne. Nie raz jeszcze będę wracać z opowieściami do tego tematu. Nie byłoby tak cudownie, gdyby nie towarzystwo. Ludzie, którzy wiedzieli po co tam przyjechali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz