poniedziałek, 2 grudnia 2013

Napięcie, a rozluźnienie

Dzisiaj małe ćwiczenie.
  1. Stań i rozluźnij się.
  2. Opuść lekko głowę.
  3. Zaciśnij mocno zęby.
  4. Przeanalizuj jak napięcie szczęki wpłynęło na napięcie innych mięśni w Twoim ciele.
I co się okazało?

Napięcie szczęki powoduje napięcie wielu mięśni na twarzy, ale również napinają się mieśnie potylicy, szyi. Napięcie przenosi się aż na ramiona.

Koń zrelaksowany w pysku, to koń luźny w potylicy. Koń luźny w potylicy to koń ze zrelaksowaną resztą ciała, bo napięcia przenoszą się od szczęki, przez głowę, potylicę, szyję.

A teraz jeszcze jedno ćwiczenie.
  1. Stań swobodnie. 
  2. Niech ktoś cię co chwila klepie po bokach, czasem słabiej, czasem mocniej.
  3. Nie reaguj, nie ruszaj się, nie odzywaj. Cierpliwie znoś te drobne ataki.
Czy w pewnym momencie tracisz cierpliwość i spokój? Napinasz się i wściekasz? Zaciskasz pięści, napinasz ciało by być gotowym do ataku?

Czy zastanowiliście się kiedyś co czuje wasz koń gdy go co chwila oklepujecie łydką? Czy koń może być luźny, swobodny, jeżeli co chwila go wytrącacie z tego skupienia? W pewnym momencie w odruchu obronnym koń napina mięśnie. Niestety nie jest to napięcie, które ułatwia samoniesienie. To "złe" napięcie.

Konie nie mogą nam powiedzieć "odwal się człowieku". Nie mogą nam nawymyślać, albo obrazić się i zaszyć w swoim boksie. Człowiek zawsze znajdzie sposób by postawić na swoim. Koń idzie na trening na którym nie ma szansy  skoncentrować się na robocie, bo człowiek utrudnia robotę poprzez wysyłanie miliona sprzecznych sygnałów. Robimy żucie z ręki, chcemy by koń rozluźnił szczękę, jednocześnie pętamy pysk ciasto zapiętymi nachrapnikami i skośnikami (paskiem krzyżowym).

Chcemy by koń reagował na delikatne sygnały, ale co krok dajemy łydkę i znieczulamy konia na pomoce. Dlaczego koń ma reagować na łydkę za pierwszym razem, skoro za chwilke i tak dostanie następną i następną.

Czarna wodza, niska ręka, wypinacze, sznurki, gumy, wymyślne wędzidła... im więcej patentów, tym mniej umiejętności. I nie przekonują mnie tłumaczenia, że jak się nie założy tego czy tamtego patentu to koń nie zrobi tego czy innego ćwiczenia. Zrobi! Ale musi być do tego przygotowany zarówno fizycznie jak i psychicznie. I stawia to też dużo większe wymagania jeźdźcom.

Bardzo często zapominamy, że problemy w treningu mogą wynikać z ograniczeń fizycznych konia, na przykład braku dostatecznie rozbudowanych partii mięsniowych czy braku dostatecznej elastyczności. Czasami koń nie jest gotowy psychicznie na dane ćwiczenia, nie ufa jeźdźcowi na tyle by skakać trudne przeszkody, czy z braku równowagi boi się chodów bocznych.

I jeszcze jeden aspekt - zdrowie konia. Koń o słabych kopytach, wrażliwej podeszwie, nie będzie chciał wyciągnąć chodów bo musi wtedy lądować na piętkach, które są obolałe i słabe. Zatem dane ćwiczenie powoduje ból. Koń o problemach z zębami może kaleczyć sobie policzek więc będzie nerwowo reagował na zakładanie ogłowia. Koń z wilczymi kłami, może nie tolerować wędzidła w pysku. Wady budowy anatomicznej grzbietu będą utrudniały podstawienie zadu, a koń może być wrażliwszy na kontuzje grzbietu, naciągnięcia mięśni, etc.

Koń to nasz partner w treningu. Od niego zależy więcej niż połowa naszego sukcesu i przyjemności z jazdy. Popatrzmy holistycznie na naszego rumaka, oceńmy nasze relacje.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz