sobota, 26 października 2013

Powrót w siodło

Dużo, nawet bardzo dużo się działo w ostatnich tygodniach. Przede wszystkim sporo trenowałam z Moniką. Coraz lepiej sobie radzi z Norką, dopracowałyśmy rękę, poprawiłyśmy dosiad. Z powodu mojego marnego samopoczucia niewiele wsiadałam sama. To niestety potem się zemściło na Hubertusie stajennym. Z drugiej strony mnie zmobilizowało by mimo braku sił wsiadać i konia wyregulować.

Niestety przez kilka tygodni gdy niewiele jeździłam, a wsiadała Monika, Nora chodziła na pół kontakcie. Monika nie umiała jeszcze jej zebrać i zmobilizować do mocnego zaangażowania zadu. Przez to galop zrobił się rozciągnięty, bez pracy grzbietu. Koń na mocną łydkę reaguje złością i usztywnieniem, więc w tym tygodniu koncentrowałam się na podstawieniu zadu. Aby to osiągnąć pracowałam na przejściach. Do tego dołączyłam dodania i skrócenia.

Nora oczywiście w takich sytuacjach miała tendencje do usztywniania się, bo przyzwyczaiła się do luzu na wodzy. Skoncentrowałam się na mega stabilnej ręce i dość mocnym kontakcie. Potem się okazało, że w ogóle nie siedzę w siodle. Z tego niejeżdżenia i bólu mięśni i stawów zrobiłam się sztywna. Ale nad tym jeszcze popracuję sobie na spokojnie. Na razie dopracowałam rękę  i wczoraj odwaliłam kawał roboty w temacie stabilnej, dobrze ułożonej łydki.

Nora jak załapała o co chodzi, że się gimnastykujemy, przystąpiła do zgadywania co to ja mogę od niej chcieć. W efekcie, co usiadłam w siodło w kłusie ta grzała chody boczne. Jak nie trawers to łopatki, jak nie łopatkę to ciąg. Jessa, ile się namęczyłam, żeby ja wyprostować. O dziwo łatwiej szło na drugim czy trzecim śladzie niż na ścianie.
Galopy miodne. Bardzo dobrze jej robią dodania. Niestety przy zagalopowaniu ma tendencje do chowania się za wędzidło. Trzeba ją zagalopować spokojną, rozluźnioną i żwawo idącą do przodu. Wtedy oparta na wędzidle spokojnie zagalopowuje unosząc lekko przód, ale przede wszystkim pchając się zadem. W przypadku zagalopowania na usztywnionym koniu, podniesie przód, dosłownie i zagalopowuje gdzie pierwsza foulee jest niczym skok tygrysa. Po tym traci rytm. Jest krótka, sztywna i może się wydawać, że oparta na wędzidle ale absolutnie tak nie jest.

Ponieważ temperatury mamy w okolicach 16-20 stopni, bardzo mocno sie poci. A jak się spoci to chce się tarzać. Skoro się tarza to jest brudna. I dzisiaj zobaczycie jak wyglądał koń po tym jak wczoraj przyszłam do stajni.


Nora opuściła łeb bo jej wstyd, że taka dzielna panienka tak się prezentuje.

A jutro noteczka na temat hubertusa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz