czwartek, 14 listopada 2013

KOszmar, masakra, porażka, potworności...

Jestem zamordowana przez mojego konia. Uwalona na ryju. Niemożliwością było dopchnięcie jej zadu. Wściekająca się na wszystko i wszystkich wokół. Pędząca. Wyciągająca mnie z siodła. Brykająca. Kopiąca na boki. Szczerząca się na inne konie. Ładująca się w przeszkodę. Ponosząca. Wypadająca łopatka. Jedna z najgorszych jazd EVER!

Właściwie to płakać mi się chce. Poczuła smak lekkiej roboty pod Moniką i mam za swoje. Gdy zaczynam wymagać cokolwiek więcej to mam jeden wielki bunt. Jazda na słabym kontakcie z Moniką poskutkowała uwalaniem się na wędzidło.

Jutro Monika jeździ pod moim okiem i musimy dopracować kontakt. Muszę zwrócić uwagę by nie pozwoliła Norce się chować za wędzidło. Oj nie będzie lekko.

Jestem wykończona. Mam oczywiście plan korekcji, ale nie wiem czy to przeżyję :D


2 komentarze: