poniedziałek, 4 listopada 2013

Miękka/lekka ręka i żucie z ręki

Dzisiaj z Moniką w planie miałam przerobić żucie z ręki. Monika rozprężyła konia, wsiadłam i pokazałam co i jak. Nora pięknie zaprezentowała żucie w stępie, kłusie i galopie. Przyszedł czas na Monikę i okazało się, że mimo wielu lat jazdy i trenerów, nie potrafi wyczuć konia. Jest problem z odpowiednim kontaktem, ale najważniejszą kwestią jest nieumiejętność natychmiastowej reakcje na sygnały wysyłane przez konia.

Dlaczego robimy żucie z ręki? Aby rozluźnić konia, uruchomić grzbiet, poszerzyć wykrok.

Jak robimy? Zasadniczo robimy półparady (jedną lub dwoma wodzami naprzemiennie). Tu podkreślam, że wszystko musi być poparte solidnie łydką by koń nie stracił pary. Gdy koń nie idzie do przodu aktywnie, to półparada jest na nic. Dopychamy konia na wędzidło i zachęcamy go by szukał oparcia na wędzidle w dole.

Cały trik polega na tym, aby w odpowiednim momencie (no bo w jakim niby), zluzowac koniowi wodze na tyle by pozostał na kontakcie, ale obniżył głowę. Gdy odpuścimy za dużo, koń straci zebranie, oparcie i rozciągnie się. Grzbiet przestanie pracować, wykrok się skróci. Gdy nie odpuścimy, koń nie zrobi żucia, które przecież polega na obniżeniu. A by dac mu na to szansę, musimy zrobić mu miejsce wydłużając wodze.

Momentami Nora dziś opierała się na wędzidle jak trzeba, ale po chwila traciła oparcie na wędzidle. Dlaczego? Bo Monika opuszczała dłonie co powodowała wydłużenie wodzy. Koń tracił oparcie. Szukał wędzidła, po czym próbował się na nim oprzeć, jednak przy tym zdążył się rozwlec.

Drugim błędem Moniki było to, że prostowała rękę w łokciu, znowu oddając zbyt wiele wodzy i koń tracił kontakt.

Odpowiedni moment na wydłużenie wodzy to taki moment, gdy czujemy że koń podnosi grzbiet, obniża głowę, mięśnie szyi są napięte, a szyja obniża się. Koń mocniej opiera się na wędzidle i wtedy ciut ciut upuszczamy wodzy. Tyle, żeby koń opuścił łepek jakby chciał tropić, ale nie tracimy kontaktu. Jeżeli idealny kontakt dla naszego konia to 30 gram, to po dopchnięciu konia na wędzidło i skróceniu go półparadą mamy 60 gram. I wtedy jadąc konia aktywnie do przodu, robiąc delikatną półparadę wypuszczamy odrobinę wodzy. Ile to odrobina? To już kwestia konia. Mnie zwykle trafiały się konie, dla których wystarczające było 1-1,5 cm. Nora, która zna żucie z ręki potrafi opuścić głowę w odpowiedzi na półparadę tak bardzo, że muszę wypuścić 5 i więcej centymetrów wodzy.

Zatem by nie zepsuć sobie roboty pilnujemy by nie robić koniowi wypinacza z wodzy. Nie opuszczamy dłoni poniżej kłębu. Nie oddajemy całkowicie wodzy i pilnujemy by koń szedł aktywnie.

I kilka słów na temat lekkiej/miękkiej ręki. Sporo o tym pisze dr Miller, zasadniczo jest to natychmiastowa reakcja na sygnały wysyłane przez konia. Jak się tego nauczyć? Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. Na różnych konia. Aż uda się wyrobić odruch lekkiego oddania wodzy na sygnał konia, że chce obniżyć głowę. Dotyczy to również reakcji konia na wszelkie pozostałe sygnały. Robimy zatrzymanie, przytrzymaliśmy konia na wodzy. Reaguje, więc dajemy koniowi luz, komfort. W ten sposób koń, zaczyna kojarzyć, że po chwili niewygody (działanie wędzidła na dziąsła i kąciki pyska), jego reakcja na sygnał powoduje zluzowanie bądź wydelikacenie pomocy (nie zawsze można wodzę oddać całkowicie bądź na tyle, by dać koniowi pełny komfort).

Lubię żucie z ręki. Lubię to uczucie gdy siodło unosi się o kilka centymetrów, gdy Nora unosi grzbiet. Uwielbiam to uczucie gdy cały jej grzbiet tańszy, idzie żwawo i chętnie wyciąga się w dół.

wyższa szkoła jazdy, to w takim ustawieniu z nosem przy ziemi, wykonywać elementy ujeżdżeniowe (koła, wolty, przejścia). Bardzo dawno nie wykonywałam tych elementów i to jest plan na środę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz