wtorek, 6 sierpnia 2013

Terenik w towarzystwie z dnia 2013-08-06

Drimtim dzisiaj wypuścił się w teren na czołowego. Na ogonie miałyśmy hucuła z jeźdźcem okazjonalnym.

Koninka dzisiaj szła nieco leniwie przez wieś. Nie wzruszały jej ani psy ani samochody. Stukała kopytkami w asfalt, lekko machała głową na boki, ogonem trochę bardziej. Po dojeździe do lasu chętnie ruszyła przed siebie. Pierwsze zatrzymanie było przed strumykiem, który zniknął. I to zastanowiło mojego konia. Ale poszła, dwa kroki i byłyśmy na drugim brzegu. Następnie luźny kłusik, świetnie się prowadziła na balans, wodze miałam w jednej ręce. Uwielbiam ją taką. Widać było, że wyjazd w teren sprawia jej przyjemność, że jest zrelaksowana.

Dojechałyśmy do łąk gdzie było zatrzęsienie końskich much i innego latającego badziewia. w związku z tym kobyłka chętnie pokłusowała, a wyciągała nogi jak do dorożkarskiego kłusa. Hucuł musiał za nami galopować, więc przytrzymałam Norę, żeby dać maluchowi szansę.

Postanowiłam jechać ścieżką na skróty, bo okolica porządnie obeschła i nie było obaw, że utkniemy w błocie. Ścieżkę rozjeździły quady, złamały się też nad nią dwa drzewa. Obie rzeczy skutecznie utrudniały przejazd. Musiałam zsiąść z Norki bo ledwo z siodłem mieściła się pod złamanymi konarami. Natomiast jadąc tą ścieżką zaoszczędziłyśmy dobre 20-30 minut.

Potem było z górki. lajtowo przez las, chociaż ze względu na słabą kondycję towarzyszy ograniczyłyśmy się do niewielkich galopów. Świetnie szła dzisiaj, "pod górę". Lekki przód, galop był okrągły, zrównoważony. Co jakiś czas niestety się płoszyła nie wiadomo czego. Czasem ma takie dni, niespecjalnie się tym przejmuję.

Dojechałyśmy nad jeziorko  i bez problemu wjechała do wody. Postała w niej kilkanaście minut oczywiście grzebiąc kopytami. Nie chciała pić, zresztą dojechała tylko minimalnie spocona mimo sporego upału. Przez chwilę miałam wrażenie,że ma ochotę się położyć więc nieco pobrodziłyśmy. Na koniec poprosiłam ją o wspięcie. Zrobiła przyzwoite wspięcie w dość głębokiej wodzie. To było poważne zadanie, ale wykonała je bez najmniejszego buntu. Generalnie była w tym jeziorze na totalnym relaksie. Żałowałam, że nie zabrałam dziś pulsometru. Byłam bardzo ciekawa jakie miała tętno stojąc w jeziorku. Ostatnio była mocno pobudzona, a dziś miałam wrażenie, że było w okolicach 60 uderzeń, więc prawie spokój.

Powrót był nieco bardziej dynamiczny bo wiadomo, do domu, na kolację się niektórym spieszyło. Nie chciała mi też zagalopować na lewo. Zatrzymałam się na małej polance by zagalopować ją z koła. Zagalopowała po czym po kilku krokach, niby skacząc nad korzeniem, zmieniła nogę na prawą. Próbowałam jeszcze dwa razy zagalopować na lewo i znowu się udało, ale po jakimś czasie sobie znowu zmieniła na prawą. W końcu ja na łące przegalopowałam. Świetnie szła doskonale podstawiona. Stabilna na wodzy, luźna, a jednocześnie niezwykle dynamiczna. Dawno nie miałam takiego galopu. Bez problemu można to było wysiedzieć a to świadczy o tym, że pracowała grzbietem wzorowo. Bo Nornica ma problemy z grzbietem i gdy nim nie pracuje, to nie sposób wysiedzieć galop.

Powrót do stajni przez wieś był żwawy, chociaż to i tak tylko oględne określenie. Zasuwała jak dzika. Wyciągała nogi jak na konkursie ujeżdżenia.

Jestem z niej dumna, z jej spokoju i opanowania. Patrząc na inne konie, widzę ile pracy włożyłam by osiągnąć ten poziom.

Podsumowanie dzisiejszego terenu:
Dystans: 19,67 KM
Czas: 2:41:53
Prędkość średnia: 7 km/h
Prędkość maksymalna: 21 km/h
Pogoda: temp. 35 st. C, lekki wiatr

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz